Chodzik- kupić nie kupić….

Posted on

Od kilku dni narasta we mnie potrzeba zakupowa … 

Biję się sama ze sobą kupić czy nie kupić owo cudo… myśl zaszczepiła we mnie przyjaciółka, która miała i używała, znaczy jej córka z lubością obijała się o ściany i meble. Tylko, że one były szczęśliwymi posiadaczkami bardzo markowego chodzika a na takowy mnie nie stać (przynajmniej nie na nowy). Olek ma 7 miesięcy i od trzech tygodni wymusza na nas stawianie na nóżkach, siedzenie już jest passé teraz na topie jest stanie i nie da się go przekonać do innych opcji. Jest krzyk i zgrzytanie dziąseł. Pomysł zakupu chodzika wydał się wręcz idealny… no i zaczęły się schody…Nie będę roztrząsać czy chodziki są zdrowe dla dziecka czy nie bo co kraj to obyczaj , co lekarz inna teoria. Moim zdaniem jeżeli dziecko korzysta z zabawki umiarkowanie to nic złego się nie stanie a rozwija motorykę i sprawia pozory bezpieczeństwa. Oczywiście wszystko pod okiem rodzica.

 Druga sprawa to przestrzeń po której Olo miałby się w owym chodziku poruszać …no cóż 55 metrów i nie ma co szaleć, niezbyt równe podłogi i dywany …

No i najważniejsze czy w ogóle taki chodzik byłby akceptowany przez Ola czy np powtórzyłaby się historia z nosidełkiem i chustą …

Stwierdziliśmy, że najlepiej pojechać do sklepu wsadzić Ola do chodzika i sprawdzić reakcję, od słowa do czynu i kolejny problem – tego się chyba nie da kupić od ręki bo bezskutecznie zwiedziliśmy Smyka i Mothercare. Wszędzie panują chodziki-pchacze ale na to to jesteśmy jeszcze za mali.

W końcu wylądowaliśmy na Marywilskiej i o dziwo udało się zobaczyć na żywo kilka modeli. Olo został zapakowany do chodzika …płaczu nie było, szaleństwa też nie …W drugim bardziej zaawansowanym egzemplarzu mój syn zabrał się za odrywanie lusterek z panelu grającego. W żadnym z chodzików niestety nie dosięgał nóżkami podłogi nawet w najniższym położeniu 😦 co prawda to mu wcale nie przeszkadzało …

Ceny takiego cuda wahały się od 130 zł do 170 zł, dużo dobrego jeśli chodzi o plastik i te zabawki na panelach, no cóż do najpiękniejszych nie należały a podobizny zwierzątek (kaczuszki, misie, słoniki …MASAKRA) wołały o pomstę do nieba… ja rozumiem, że to dla dzieci ale poczucie estetyki też się od maleńkości wyrabia.

Tak więc zostaliśmy zdani raczej na Allegro. Mnie najbardziej podobają się Chicco i Baby Ono bo nie są przekombinowane, ale ceny mi się już nie podobają …

Obrazek

 

No cóż będziemy się musieli z tematem przespać i to raczej więcej niż jedną noc …

a przyjaciółka zaszczepiła w nas jeszcze jedną potrzebę zakupową – nalewkę z orzechów laskowych i ta potrzeba nas pokonała ….na zdrowie :)))

Jedna odpowiedź »

  1. Ja chodzikom mówię stanowcze nie! Co do nalewki to przeszukam sklepowe półki 😉

  2. my nadal walczymy z chęcią zakupową 🙂 a nalewka wyborna

Dodaj komentarz